Wracam tu. Wracam tu mimo tego, ze wiem, ze nie powinnam.
Skończyłam już 18 lat, wyszłam z zaburzeń, jadłam normalnie. Co z tego skoro znowu mam problemy? Co z tego, skoro wciąż na mniejsze lub większe zmartwienia reaguję głodem. Pomogła mi wychodzić z tego jedna ważna dla mnie osoba, która wie, że znowu mam okres niejedzenia. Po cało nocnej rozmowie prosił mnie, bym jadła więcej. Ale wstaję rano i nie mogę zmusić się nawet do jogurtu. Zamiast tego robię znów kawę rozpuszczalną, zapycham nią żołądek i wiem, że muszę wytrwać w głodzie do około 15, bo wtedy zaczyna się rodzinny obiad, gdzie mama i tata widzą jak jem. Nawet wtedy potrafię wciąż oszukiwać. Ale wiem też to, że jak usiądę do stołu to wyjdę od niego z +500 kcal. Dlatego nie jem prawie nic od wczoraj. Mam paniczny lęk do wzięcia czegokolwiek do ust. Przeraża mnie nawet jogurt z kawałkami zbóż, który cały ma około 200 kcal. A najbardziej przeraża mnie myśl, że mój żołądek będzie pełen, a ja nie będę czuć głodu. Kiedy nie czuję głodu- nie chudnę. Kiedy nie czuję głodu czuję się winna. Myślę też, że poprzez głód popełniam autoagresję, z którą tak bardzo już skończyłam. Jestem nieszczęśliwa już od 3 lat. Był rok jakiejś remisji, gdzie czułam się najszczęśliwszą osobą na świecie. Dalej jestem zakochana, jednak to już nieodwzajemnione uczucie. Jednak trwa przy mnie, pomaga mi. Ale wiem, że znów popadam w depresje.
Czekam tylko jak skończy się szkoła. Jestem zmęczona zaliczaniem wszystkiego oraz nauką. Szkoła mnie też stresuje. Jednak jest plus taki, że tam nie muszę jeść, zajęcia mam do 15, a w domu z racji na dojazd jestem około 17. Nie mam czasu na jedzenie, na myślenie o nim. Dopiero o 17 z czystym sumieniem zjem jogurt lub coś w tym stylu i jestem z siebie dumna. Chcę znowu być płaska, choć waga utrzymywała mi się po diecie i nie było zbytniego efektu jojo, prócz może jakichś 2 kg, które teraz przytyłam. Ale to moja wina. Jedząc codziennie fastfood i ponad 2000 kcal, mam prawo przytyć. Mam nadzieję, że ktoś, kto wchodził tu jest teraz zdrowy i nie myśli już o tym jak ja, ani, że nie ma nawrotów choroby. Tak, choroby, bo inaczej nazwać tego nie można.
Nawet się nie ważę i nie mierzę, bo wiem, że jak to zrobię to tylko się załamię. Wolę nie ryzykować tego, że będę mieć głodówkę 3 dniową.
Wstawię wam jeszcze zdjęcia, które znów przeglądam.
Na koniec dam jeszcze swoje w miarę aktualne zdjęcie.